niedziela, 12 stycznia 2014

#rozdział 4.

 Moje oczy wciąż utkwione były w ekranie telefonu. Już kilkakrotnie przeczytałam tekst wiadomości od trenera, ale nadal nie potrafiłam skojarzyć czego mogła ona dotyczyć. Jeśli Tom prosił kogokolwiek o pomoc, musiała być to naprawdę poważna sprawa, inaczej nie śmiałby nikomu zawracać głowy i narażać go na dodatkowy stres czy wysiłek. Wiedziałam to doskonale, ponieważ niecały rok temu byłam świadkiem sytuacji, kiedy Tom poprosił Alex o poprowadzenie treningu, bo jego żona Amy trafiła do szpitala. Chyba pierwszy raz w życiu widziałam, żeby ktoś aż tak bardzo ubolewał nad tym,  ze nie może sobie poradzić sam i musi mieszać innych w swoje sprawy.
Wpatrzona wciąż w smsa nerwowo nacisnęłam zielona słuchawkę, wiedząc, ze numer zostanie wybrany automatycznie. Nieprzyjemny ucisk w gardle towarzyszył każdej sekundzie oczekiwania na rozpoczęcie rozmowy z Tomem. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. W głębi duszy miałam tylko nadzieje, ze nie będzie to miało najmniejszego związku z Harrym. Miałam przesyt towarzystwa tego człowieka, mimo tego, ze znałam go zaledwie niecałe dwa tygodnie. Prawda, intrygował mnie, chciałam poznać jego głębię, ale..

- Halo? - zapytał glos w słuchawce.
- Tom?
- Nat, naprawdę bardzo, bardzo cię przepraszam, ze zawracam Ci głowę moimi problemami,  ale musisz zrozumieć,  ze jesteś jedyną osobą,  która może mi teraz pomóc.
- Ale spokojnie Tom, co się dzieje? -zapytałam, czując jak poziom adrenaliny w moim ciele z każdą sekundą podnosi się.
- Ja naprawdę nie wiem jak to się stało, gdybym tylko mógł cofn..
- Tom, powiedz mi co się stało,  bo zwariuje - powiedziałam błagalnym tonem. Przycisnęłam telefon mocniej do ucha, jakbym bala się, ze mogę nie dosłyszeć jakiegoś słowa.
- Amy.. Ja dalej nie wiem co ona robiła,  ze spadla z tych pipeprzonych schodów, ale..
- Co?! Jezu, nic jej nie jest?
Poczułam,  jakby ktoś z całej siły uderzył pięścią w mój brzuch.
- Chciałbym.. Ale Nat, sama rozumiesz,  że ze złamaną noga nie da się tańczyć..
- N..Nie rozumiem?.. - mój puls zwolnił. Nerwowo przełknęłam ślinę.
- Musisz jutro pojechać ze mną do Windsor. Zrozum, nie mogę się nie pojawić na zamku! Obiecałem, ze rozpoczniemy jubileusz Walcem Angielskim..
Moje serce chyba przestało bić.  Czułam, jakbym powoli zapadała się w ogromna,  nieskończona ciemność, obezwładniająca mnie całkowicie.  Strach,  który mnie opanował nie był do opisania.
-Nat? - zapytał Tom. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Glos uwiązł mi w gardle.
Tom chyba właśnie wpadł na najgłupszy pomysł w swoim życiu. Wybór mnie na swoja partnerkę był według mnie totalna niedorzecznością, tym bardziej, ze miałam jechać w zastępstwie za Amy, która wygrała You Can Dance i występowała w teledysku Katy Perry.  Ona była mistrzynią, ja nie dorastałam jej do piet.
-Nat, jesteś tam? Halo!
- Żartujesz - odparłam w końcu - Tom, żartujesz, prawda?
Słyszałam w słuchawce, jak trener głośno wzdycha. Zrozumiałam, ze wszystko to, co mówił nawet w najmniejszym stopniu nie było żartem. Właśnie zostałam wybrana, miałam razem z Tomem rozpocząć jubileuszowy bal u Królowej Anglii. Na zamku. W Windsor. Jutro. Ja..
- Jutro o 15 będę u Ciebie, ok? Błagam Cię, musisz się..
- Zwariowałeś?! -wybuchnąłem - Przecież ja nie jestem przygotowana, wiesz kiedy ostatni raz tańczyłam walca?! DWA LATA TEMU! Jak TY to sobie wyobrażasz?
Serce waliło mi jak szalone. Panika zaczynała przejmować kontrole nad moim umysłem i ciałem. Nerwowo chodziłam wzdłuż chodniczka przed moim domem, gapiąc się w czubki swoich butów. Występ przed królową, to się nie dzieje naprawdę..
- Proszę Cię..
- W ogóle jak ja mam się ubrać, co? Przecież ja nie miałam na sobie sukienki od lat! Nie umiem chodzić na obcasach, ja..
- Weźmiesz suknie Amy od krawcowej, macie takie same figury, wiec bez problemu.  A tańczyć możesz w plaski...
- Nic - dodałam szybko, żeby przerwać wypowiedz trenera - Nic już nie mów. Pojadę. Ale nic już nie mów.
- Kocham Cię! - entuzjastyczny glos rozbrzmiał w mojej słuchawce - Jesteś najlepsza!
- Zabije Cię. - warknęłam.
- Kocham Cię!
Nic nie odpowiedziałam, bez słowa kończąc rozmowę. Przez moja głowę przebiegało teraz stado niepoukładanych myśli, a strach paraliżował mnie kiedy zaczynałam głębiej analizować wszystko, co może się jutro stać. Taniec towarzyski nie był moja najmocniejsza strona, a już szczególnie nie wtedy kiedy miała patrzeć na mnie sama królowa w towarzystwie kilkunastu innych monarchów.. Wcale nie chciałam tam jechać, czułam, ze nawale, ze zawiodę Toma.. Ale nie mogłam się nie zgodzić, nie mogłam odmówić. Po tym wszystkim co on dla mnie zrobił przez ostatnie cztery lata... Boże, w ogóle co to za pomysł?! Czemu on zawsze zostawiał wszystko na ostatnia chwile!? Co ja zrobiłam..
Potrząsnęłam głową i westchnęłam głośno, chowając telefon do kieszeni spodni.
Gdy tylko przekroczyłam próg swojego domu i zamknęłam za sobą drzwi, poczułam wibracje telefonu w kieszeni. W duszy przeklęłam tego, kto śmiał zawracać mi teraz głowę.
- Co? - zapytałam sama siebie z niedowierzaniem,  gdy zobaczyłam kto jest nadawca wiadomości

HARRY : Wyjdź przed dom

 Moje brwi automatycznie zwęziły się tworząc jedna linie. Niecałe dwadzieścia minut temu odwiózł mnie do domu, a teraz każe mi z niego wyjść. Moje serce zaczęło walić jak szalone. O co chodzi?
Rzuciłam swoje rzeczy na podłogę w przedpokoju i niepewnie ruszyłam w stronę drzwi. Delikatnie je uchyliłam,  żeby sprawdzić, czy faktycznie nadawca smsa znajduje się przed domem.
Stał tam. Stał i opierał się plecami o bok swojego samochodu, wpatrując się w czubki butów. Stał ubrany w szeroki biały T-shirt i idealnie dopasowane spodnie.
Boże, w samochodzie nawet nie zauważyłam, ze się przebrał.. I do tego zdjął bandanę. Matko, nie wyglądał jak mój trener..
Ugh, on naprawdę był przystojny.. Cholerna Alex..
 Nerwowo przełnęłam ślinę, próbując zredukować tym gule tworzącą się w moim gardle.
Wzięłam cichy, głęboki oddech i pewnie otworzyłam drzwi. Światło z mojego domu padło wprost na buty Stylesa, przez co chłopak uniósł głowę, obdarowując mnie swoim głębokim spojrzeniem i delikatnym uśmiechem.
Miły dreszcz przeszedł po moich plecach. Ten człowiek jakoś dziwnie na mnie działał, nie wiedziałam dokładnie jak, ale na pewno nie byłam całkowicie sobą przy nim.. 
Nie dając niczego po sobie poznać, zbiegłam ze schodów, by po chwili stanąć przed Harrym. Wyglądał tak błogo, tak spokojnie, kiedy wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Takim samym jak w samochodzie kilkanaście minut temu, kiedy mnie odwoził. Na sama myśl o tym kąciki moich ust uniosły się, formując na twarzy delikatny uśmiech.
Harry milczał.
- Co się stało? - zapytałam przerywając ciszę panująca miedzy nami. Moje słowa jakby otrząsnęły Stylesa z jakiegoś dziwnego transu. Szybko poruszył głowa, unosząc zmarszczone brwi w górę.
Obrócił się w stronę samochodu i przez otwartą szybę zanurzył się do jego wnętrza, biorąc coś z siedzenia pasażera.
- Zostawiłaś to w samochodzie. - powiedział,  gdy wręczył mi moją niebieską mp4 - Trzymaj.
Rozchyliłam usta w zdziwieniu wyciągając rękę po sprzęt. Serio, wracał się kilka kilometrów tylko po to, żeby oddać mi mp4?
- Dzięki. Ale.. nie mogłeś oddać mi tego na treningu? - zapytałam lekko zdezorientowana, obracając sprzęt w dłoniach.
- Wolałem zrobić to od razu. - odparł, wzruszając ramionami.
- Ahm.. No cóż, dziękuje. - odpowiedziałam. Uniosłam głowę w górę, by spojrzeć jeszcze raz na mojego przedziwnego trenera, który przyprawiał mnie o dreszcze, raz z radości i podziwu a raz ze strachu.
Zieleń jego oczu..
Kim był mój trener? Nigdy w życiu nie zetknęłam się z nikim, kto byłby aż tak wielką mieszaniną wszystkich typów charakterów jakie tylko są..
-Dobranoc, Nat. - powiedział nagle, kładąc swoja dłoń na moim ramieniu.  Oblałam się rumieńcem pod wpływem jego dotyku. To nie było to, co na treningu. Był.. delikatny.
Nie odpowiedziałam nic, tylko sztucznie się uśmiechnęłam i kiwnęłam potakująco głowa. Chciałam jak najszybciej być już w domu. To była zbyt niezręczna sytuacja. Harry był moim trenerem..
- Nat? - usłyszałam za sobą, kiedy stawiałam już pierwszy krok na schodach. Stanęłam w miejscu, czując jak moje tętno zwalnia.
- Tak?
- Uważaj na siebie. - przestrzegł mnie.
 Zmarszczyłam czoło.
- Przecież mam tylko wejść po schodach, nic mi się nie stanie.
Harry zaśmiał się ochryple. Mogłam się założyć o wszystko co miałam, że w tym momencie przewrócił oczami. 
- Mówię ogólnie - odparł z rozbawieniem - Nigdy nie wiadomo co może się stać. Porostu chciałbym, żebyś była bezpieczna.
 On chciał mojego bezpieczeństwa. On?
- W końcu jesteś moją uczennicą. – dodał szybko.
Z precyzyjnością i dokładnością, jak na tancerza przystało, obrócił się w stronę samochodu, wykonując idealny Moonwalk around*
Bez wątpienia, Harry zasługiwał na miano najlepszego tancerza. Nawet wykonując jeden z najprostszych kroków tanecznych robił niesamowite wrażenie.
Zaczerwieniłam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że dość długo już się na niego gapię. Harry uniósł jedną brew, zanim na jego twarzy zagościł uśmiech pełen niezrozumienia dla mnie.
- To raczej ty wracaj bezpiecznie do domu.
- Nie jadę do domu. - odparł, kiedy siedział już na miejscu kierowcy.  Jego wyraz twarzy zmienił się, widziałam jak Harry po raz kolejny dzisiaj staje się typem człowieka, w którego słowniku nie występuje słowo "radość" czy "uśmiech"..
- Tylko gdzie? – zapytałam bez zastanowienia.
- Nie twoja sprawa - warknął nagle, momentalnie zmieniając ton. Drgnęłam, słysząc złość w jego glosie.
Tak bardzo nienawidziłam go, gdy stawał się taki zły i wyzuty z jakiejkolwiek życzliwości. Boże, jak nadążyć nad tym człowiekiem, nad tym jak szybko zmienia się jego nastrój? Skąd wiedzieć o co i kiedy można zapytać, żeby go nie zdenerwować? Jeszcze sekundę temu był taki spokojny i radosny.
- Przepraszam. -
Mój uniżony ton nie zrobił na nim żadnego wrażenia.  Odwróciłam się i cicho wbiegłam po schodach. Nie podobało mi się kiedy był taki zimny i oschły.
- Dobranoc, artystko. – usłyszałam z daleka, kiedy nacisnęłam klamkę drzwi frontowych.
Nie mogłam ruszyć się z miejsca, wciąż stojąc na najwyższym stopniu schodów.




_______________________________________________

* Moonwalk - a konkretniej Moonwalk "w kółku"
dokładnie chodzi mi o to - https://www.youtube.com/watch?v=YjYmDrr2c_k


znów niezbyt dobry.. ale kurcze no, staram się jak mogę.
za tydzień zaczynam ferie, wtedy będę miała całe 2 tygodnie żeby poświęcić się na pisanie kolejnych rozdziałów :)

ZOSTAW PROSZĘ KOMENTARZ, JEŚLI UWAŻASZ, ŻE POWINNAM DALEJ PISAĆ
bo coraz bardziej zaczynam wątpić w siebie..

Kocham Was!
@underharreh