środa, 27 listopada 2013

#rozdział 1.

   Westchnęłam z głębokim smutkiem, gdy przeczytałam jadłospis na kolejny dzień. 20 dag pieczonego pstrąga i sałatka w ramach obiadu jakoś nie wzbudzały we mnie zbytniego entuzjazmu. Byłam zmęczona dietą ułożoną specjalnie dla mnie przez najlepszego londyńskiego dietetyka. Nie, nie byłam gruba, 56 kg przy 168 cm wzrostu wydawało się być wagą wręcz idealną, ale robienie kariery jako tancerka łączyło się z wieloma wyrzeczeniami i poświęceniami.  Mój trener – Tom Berg, oczywiście dla dobra ogółu wymagał ode mnie zrzucenia przynajmniej 2 kg, tak więc nie miałam wyjścia. Pocieszał mnie jedynie fakt, iż owa ‘dieta cud’ miała być przestrzegana przeze mnie jeszcze zaledwie przez miesiąc. Później będę mogła wrócić do swoich ukochanych słodyczy. I nawet nie miałam zamiaru przejmować się jakimś durnym efektem jojo.
Wzięłam opakowanie z zamrożoną rybą do rąk
-Nie przeżyję tego miesiąca – westchnęłam sama do siebie, przerzucając pstrąga w dłoniach.
-PRZEŻYJESZ!
-JEZUS MARIA! – krzyknęłam przerażona, gdy usłyszałam głos, jednocześnie upuszczając  opakowanie na podłogę. Byłam płochliwą osobą, ale Alex, która po raz kolejny nie wiadomo jakim cudem dostała się do mojego domu przez zamknięte drzwi, powinna przestać wykorzystywać moją słabą stronę, by mieć powód do śmiechu.
-Przysięgam, że jak jeszcze raz mnie wystraszysz, to dostaniesz tą rybą w twarz! – ostrzegłam przyjaciółkę, schylając się po opakowanie – Nie żartuję.
-Jasne, jasne – odparła Alex, po czym oderwała się od ściany, o którą opierała się plecami. Podeszła do mnie z szyderczym uśmieszkiem malującym się na jej twarzy. Często  miałam wrażenie, że nie potrafi  uśmiechać się w inny sposób. A już z pewnością nie do mnie.
Poczułam jak jej wiecznie zimne dłonie przywierają do moich policzków i sciskając je sprawiły, że moje usta mimowolnie ułożyły się w dzióbek.
-Nie denerwuj się tyle Nat – dodała uwalniając moją twarz z jej morderczego uścisku – Idziesz dzisiaj na trening, prawda?
- No tak – odpowiedziałam – Tom chyba by mnie zabił, gdybym nie przyszła. A co?
- No wiesz, po prostu zastanawiam się, dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa..
Jej wypowiedź po raz kolejny połączona była z szyderczym uśmiechem. Ale pierwszy raz w życiu nawet nie pomyślałam, żeby ją za to walnąć. Popatrzyłam z przerażeniem na dziewczynę, czując jak moje ciało oblewa fala gorąca.
- Cholera jasna.
Obiad po raz kolejny wylądował na podłodze. Z prędkością światła pobiegłam na  pierwsze piętro, by z hukiem wpaść do łazienki, nie zapominając oczywiście o kilkukrotnym potknięciu się o własne nogi.
Podczas swojej 10-sekundowej podróży usłyszałam kilkanaście niezrozumiałych słów wypowiedzianych przez moją przyjaciółkę, zagłuszonych tupotem moich stóp. Nie miałam nawet czasu, żeby poprosić ją o ponowienie  swojej wypowiedzi. Miałm tylko nadzieje, że to co powiedziała, oznaczało, że przyjechała pod mój dom samochodem, pomimo tego, iż prawo jazdy miała zaledwie od 2 miesięcy i  niesamowicie bała się siadać za kierownicą.  I tak ogromnym sukcesem było przekonanie dwa lata starszej, dziewiętnastoletniej dziewczyny do zdania prawa jazdy.
   Złapałam szczotkę i energicznym ruchem przeczesałam swoje długie, ciemne włosy.  Makijaż oczu, bo nie używałam żadnych kosmetyków, poza tuszem i czarnym cieniem do powiek,  zrobiłam już wcześniej, za co dziękowałam w duchu sama sobie.  W sekundzie przeniosłam się z łazienki do pokoju. Chwyciłam plecak z nadrukowaną nazwą mojego klubu tanecznego ‘Street Elite’ , wrzuciłam do środka ukochane szare dresy i czarną bokserkę.  Zarzuciłam bagaż na prawe ramię i zbiegłam szybko na dół do swojej przyjaciółki.
- Dziękuj Bogu, że mnie masz – powiedziała – Jedziemy autem.
Poczułam niesamowitą ulgę ogarniającą moje ciało.
- Dzięki Bogu! – odparłam, wsuwając na stopy swoje ukochane białe Air Force’y ,  po czym ruszyłam w stronę wyjścia.

***

   Wyskoczyłyśmy z samochodu jak poparzone. Fakt, byłyśmy spóźnione już jakieś 7 minut, ale i tak byłam niesamowicie zadowolona, bo Alex pierwszy raz w karierze zawodowego kierowcy jechała szybciej niż 40 km/h.
Pokonałyśmy drzwi frontowe, po czym przebiegłyśmy krętymi schodami na pierwsze piętro budynku, w którym mieściło się nasze studio tańca. Nie było ono duże,  przypominało raczej średniej wielkości pomarańczowy prostokąt, w którego wnętrzu, jak na sale taneczną przystało, znajdowało się kilka ogromnych luster. Dodatkowo  dwa miękkie fotele w prawym rogu pomieszczenia sprawiały, że  był to moje ulubione miejsce na całej ziemi.
- Przepraszam Tom, ale kompletn… - przerwałam tłumaczenie po tym, jak wpadłam do studia, ówcześnie z impetem otwierając drzwi. W środku byli już wszyscy, nie licząc mojego trenera, co kompletnie mnie zdezorientowało, ponieważ tylko on posiadał klucze do Sali. Zamiast niego zobaczyłam siedzącego na jednym z moich ukochanych foteli, trzymającego telefon w ręku,  dobrze zbudowanego mężczyznę. Miał na sobie szerokie czarne dresy i obcisłą bokserkę, dzięki czemu mogłam zauważyć kilkanaście tatuaży na jego ciele. Najbardziej charakterystyczny był statek na lewym ramieniu, a także prześwitujące przez koszulkę dwa ptaki  nieco poniżej obojczyków i ogromny motyl na środku brzucha. Spod zielonej czapki wystawało kilka kręconych kosmyków ciemnych włosów. Tylko jeden człowiek na świecie zdecydowałby się na tak zdumiewające połączenie wszystkich elementów, tworząc swój własny, oryginalny styl. Wiedziałam kim on jest. Ale kompletnie nie rozumiałam, co Harry Styles – najlepszy trener tańca w całej Anglii robi w naszym studio.  Jakim cu.. Co?!
Potrząsnęłam głową i mrugnęłam kilkukrotnie powiekami, by przywrócić moim oczom normalne rozmiary, bo przez ostatnie 5 sekund  były wielkości piłeczek ping-pongowych.
- G.. gdzie jest Tom? – zapytałam,  unosząc brwi.  Alex nadal stała bez słowa, gapiąc się na nową osobę w naszej grupie.
- Cieszę się, że byłyście łaskawe w końcu przyjść. – odparł brunet – Następnym razem nie będę czekał, tylko zacznę bez was – dodał wstając z fotela, by udać się na drugi koniec Sali w celu podłączenia swojego telefonu do głośników – I trening wam przepadnie. Zrozumiałyście?
Przyznam, ze trochę przeraził mnie jego niesamowicie stanowczy ton. Bez słowa ruszyłam w stronę szatni, czyli dość dużych rozmiarów parawanu, ciągnąc za sobą przyjaciółkę, która dopiero pod wpływem mojego dotyku otrząsnęła się z transu.
- Co on tutaj robi? – zapytałam szeptem, w którym niewątpliwie dało się wyczuć niepokój.
- Jezu Nat, jaki on jest hooot!
Przyznam, że nie takiej odpowiedzi oczekiwałam, no ale w sumie czego innego mogłam się spodziewać po Alex.. Zawsze to samo.
Nie odpowiedziałam nic, tylko przewróciłam oczami. W sumie bardzo często to robiłam. Mogłam nazwać to moim „nadzwyczajnym talentem”.  Przebrałam się w swój strój taneczny najszybciej jak tylko mogłam i wyszłam zza parawanu.
Harry stał w odległości kilku kroków, wyszukując odpowiednich piosenek na dzisiejszy trening. Stał do mnie tyłem, co pozwoliło mi przez następne kilkanaście sekund  studiować jego perfekcyjnie wyrzeźbione ciało.  Nie jeden raz oglądałam jego występy w telewizji czy internecie i przyznam, że robiły na mnie ogromne wrażenie, ale oglądanie pracy jego mięśni, nawet podczas zwykłego oddychania połączonego z delikatnym bujaniem się w rytm puszczanej muzyki, sprawiały, że jeszcze bardziej go podziwiałam. Nie mogłam nazwać go swoim idolem, ale niewątpliwie był kimś, komu zawsze chciałam dorównać. Pomimo tego, że był facetem.
  Kult podziwu przerwała mi Alex, która szturchnęła mnie w ramię, kiedy wyszła z szatni, dając mi tym samym do zrozumienia, żebym lepiej znalazła sobie miejsce na Sali. Posłusznie poszłam w jej ślady, stając na jedynym wolnym kawałku parkietu. Czyli na środku. Wszyscy zawsze unikali tego miejsca, w zasadzie nawet bez poważniejszego powodu. Ja również nie pałałam do niego większą sympatią , no ale cóż, teraz już  nie miałam wyboru.
-Tom poprosił mnie, żebym popracował nad waszą kondycją – powiedział Styles stając centralnie naprzeciwko mnie. Tak, to właśnie sprawiło, że jeszcze bardziej zmniejszyła się moja sympatia do miejsca, na którym aktualnie się znajdowałam. – Będę waszym trenerem przez cały ten rok. W każdy wtorek. Radzę się nie spóźniać. – dodał patrząc na mnie znacząco, podkreślając jednocześnie ostatnie dwa słowa swojej wypowiedzi.
Poczułam lekki ścisk w żołądku.. Gdyby na jego twarzy pojawił się choćby cień uśmiechu, mogłabym uznać, że może być w miarę miłym człowiekiem. Jednak jego mimika ukazywała jedynie skrajną powagę i stanowczość. To dość dziwne, jak na 24-letniego chłopaka.
Zwężyłam usta, które w efekcie utworzyły cienką linię i spojrzałam na w dół na swoje stopy, byleby tylko uniknąć wzroku mojego nowego trenera.  Nogi automatycznie wykonały jeden z ruchów tanecznych, gdzie czubki palców były skierowane do wewnątrz, a ciężar ciała spoczywał na na palcach lewej nogi i  prawej pięcie.
- Nie rób tak – usłyszałam ochrypły głos – bo robisz to źle.
Temperatura mojego ciała momentalnie podniosła się chyba o kilka stopni. Wyprostowałam się więc, stając równiutko na stopach i zaprzestałam jakichkolwiek ruchów. Nie bałam się Harry’ego, ale wolałam nie podpaść mu już pierwszego dnia.
Na moich ustach zagościł więc delikatny, lecz wymuszony uśmiech. Moje oczy spotkały się ze wzrokiem trenera.
- Nie wiem czy na twoim miejscu bym się tak cieszył. – powiedział – Z Tobą akurat będę miał treningi 2 razy w tygodniu. Podziękuj Tomowi.
W odpowiedzi na jego słowa, połączone z szyderczym uśmiechem , który najwidoczniej był specjalnością nie tylko Alex, trener otrzymał tylko moje zdezorientowane, przerażone spojrzenie. Próba dowiedzenia się dlaczego to właśnie ja  miałam być tym szczęśliwcem, została zaniechana przez nagłą, głośną muzykę.
One Republic – If i lose myself
-NA PODŁOGE! BRZUSZKI! – usłyszałam rozkazujący krzyk Stylesa.

 Już teraz wiedziałam, że to będzie najdziwniejszy rok mojego życia.. 



________________________________




Historia jest w pewnym procencie kawałkiem mojego życia.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :) xx

Czytasz ? SKOMENTUJ !

tt - @underharreh

wtorek, 26 listopada 2013

PROLOG



Pasja i miłość.
Radość i smutek.
Uśmiech i łzy.
Ból i szczęście.
17 letnia dziewczyna marząca o karierze tancerki i najlepszy trener tańca w całej Anglii.
Czy ich spotkanie przyniesie dobre skutki?
Jak daleko zajdą razem?
Co osiągną będąc osobno?
Jakie tajemnice w sobie skrywają?
Czy ich znajomość będzie przekleństwem, czy błogosławieństwem, zarówno w karierze jak i w życiu prywatnym?

Nat Willson.
Harry Styles.

MOVE
-poznaj ich roztańczoną historię