Westchnęłam z głębokim smutkiem, gdy przeczytałam jadłospis
na kolejny dzień. 20 dag pieczonego pstrąga i sałatka w ramach obiadu jakoś nie
wzbudzały we mnie zbytniego entuzjazmu. Byłam zmęczona dietą ułożoną specjalnie
dla mnie przez najlepszego londyńskiego dietetyka. Nie, nie byłam gruba, 56 kg
przy 168 cm wzrostu wydawało się być wagą wręcz idealną, ale robienie kariery
jako tancerka łączyło się z wieloma wyrzeczeniami i poświęceniami. Mój trener – Tom Berg, oczywiście dla dobra
ogółu wymagał ode mnie zrzucenia przynajmniej 2 kg, tak więc nie miałam
wyjścia. Pocieszał mnie jedynie fakt, iż owa ‘dieta cud’ miała być
przestrzegana przeze mnie jeszcze zaledwie przez miesiąc. Później będę mogła
wrócić do swoich ukochanych słodyczy. I nawet nie miałam zamiaru przejmować się
jakimś durnym efektem jojo.
Wzięłam opakowanie z zamrożoną rybą do rąk
-Nie przeżyję tego miesiąca – westchnęłam sama do siebie,
przerzucając pstrąga w dłoniach.
-PRZEŻYJESZ!
-JEZUS MARIA! – krzyknęłam przerażona, gdy usłyszałam głos,
jednocześnie upuszczając opakowanie na
podłogę. Byłam płochliwą osobą, ale Alex, która po raz kolejny nie wiadomo jakim
cudem dostała się do mojego domu przez zamknięte drzwi, powinna przestać
wykorzystywać moją słabą stronę, by mieć powód do śmiechu.
-Przysięgam, że jak jeszcze raz mnie wystraszysz, to
dostaniesz tą rybą w twarz! – ostrzegłam przyjaciółkę, schylając się po
opakowanie – Nie żartuję.
-Jasne, jasne – odparła Alex, po czym oderwała się od
ściany, o którą opierała się plecami. Podeszła do mnie z szyderczym uśmieszkiem
malującym się na jej twarzy. Często
miałam wrażenie, że nie potrafi uśmiechać się w inny sposób. A już z
pewnością nie do mnie.
Poczułam jak jej wiecznie zimne dłonie przywierają do moich
policzków i sciskając je sprawiły, że moje usta mimowolnie ułożyły
się w dzióbek.
-Nie denerwuj się tyle Nat – dodała uwalniając moją twarz z
jej morderczego uścisku – Idziesz dzisiaj na trening, prawda?
- No tak – odpowiedziałam – Tom chyba by mnie zabił, gdybym
nie przyszła. A co?
- No wiesz, po prostu zastanawiam się, dlaczego nie jesteś
jeszcze gotowa..
Jej wypowiedź po raz kolejny połączona była z szyderczym
uśmiechem. Ale pierwszy raz w życiu nawet nie pomyślałam, żeby ją za to walnąć.
Popatrzyłam z przerażeniem na dziewczynę, czując jak moje ciało oblewa fala
gorąca.
- Cholera jasna.
Obiad po raz kolejny wylądował na podłodze. Z prędkością
światła pobiegłam na pierwsze piętro, by
z hukiem wpaść do łazienki, nie zapominając oczywiście o kilkukrotnym potknięciu
się o własne nogi.
Podczas swojej 10-sekundowej podróży usłyszałam kilkanaście
niezrozumiałych słów wypowiedzianych przez moją przyjaciółkę, zagłuszonych
tupotem moich stóp. Nie miałam nawet czasu, żeby poprosić ją o ponowienie swojej wypowiedzi. Miałm tylko nadzieje, że
to co powiedziała, oznaczało, że przyjechała pod mój dom samochodem, pomimo
tego, iż prawo jazdy miała zaledwie od 2 miesięcy i niesamowicie bała się siadać za
kierownicą. I tak ogromnym sukcesem było
przekonanie dwa lata starszej, dziewiętnastoletniej dziewczyny do zdania prawa
jazdy.
Złapałam szczotkę i energicznym ruchem przeczesałam swoje
długie, ciemne włosy. Makijaż oczu, bo
nie używałam żadnych kosmetyków, poza tuszem i czarnym cieniem do powiek, zrobiłam już wcześniej, za co dziękowałam w
duchu sama sobie. W sekundzie
przeniosłam się z łazienki do pokoju. Chwyciłam plecak z nadrukowaną nazwą
mojego klubu tanecznego ‘Street Elite’ , wrzuciłam do środka ukochane szare
dresy i czarną bokserkę. Zarzuciłam bagaż
na prawe ramię i zbiegłam szybko na dół do swojej przyjaciółki.
- Dziękuj Bogu, że mnie masz – powiedziała – Jedziemy autem.
Poczułam niesamowitą ulgę ogarniającą moje ciało.
- Dzięki Bogu! – odparłam, wsuwając na stopy swoje ukochane białe
Air Force’y , po czym ruszyłam w stronę
wyjścia.
***
Wyskoczyłyśmy z samochodu jak poparzone. Fakt, byłyśmy
spóźnione już jakieś 7 minut, ale i tak byłam niesamowicie zadowolona, bo Alex
pierwszy raz w karierze zawodowego kierowcy jechała szybciej niż 40 km/h.
Pokonałyśmy drzwi frontowe, po czym przebiegłyśmy krętymi
schodami na pierwsze piętro budynku, w którym mieściło się nasze studio tańca.
Nie było ono duże, przypominało raczej
średniej wielkości pomarańczowy prostokąt, w którego wnętrzu, jak na sale taneczną przystało, znajdowało się kilka
ogromnych luster. Dodatkowo dwa miękkie
fotele w prawym rogu pomieszczenia sprawiały, że był to moje ulubione miejsce na całej ziemi.
- Przepraszam Tom, ale kompletn… - przerwałam tłumaczenie
po tym, jak wpadłam do studia, ówcześnie z impetem otwierając drzwi. W środku
byli już wszyscy, nie licząc mojego trenera, co kompletnie mnie zdezorientowało, ponieważ tylko on posiadał
klucze do Sali. Zamiast niego zobaczyłam siedzącego na jednym z moich
ukochanych foteli, trzymającego telefon w ręku, dobrze zbudowanego mężczyznę. Miał na sobie
szerokie czarne dresy i obcisłą bokserkę, dzięki czemu mogłam zauważyć
kilkanaście tatuaży na jego ciele. Najbardziej charakterystyczny był statek na lewym
ramieniu, a także prześwitujące przez
koszulkę dwa ptaki nieco poniżej obojczyków
i ogromny motyl na środku brzucha. Spod zielonej czapki wystawało kilka
kręconych kosmyków ciemnych włosów. Tylko jeden człowiek na świecie
zdecydowałby się na tak zdumiewające połączenie wszystkich elementów, tworząc
swój własny, oryginalny styl. Wiedziałam kim on jest. Ale kompletnie nie
rozumiałam, co Harry Styles – najlepszy trener tańca w całej Anglii robi w naszym
studio. Jakim cu.. Co?!
Potrząsnęłam głową i mrugnęłam kilkukrotnie powiekami, by
przywrócić moim oczom normalne rozmiary, bo przez ostatnie 5 sekund były wielkości piłeczek ping-pongowych.
- G.. gdzie jest Tom? – zapytałam, unosząc brwi.
Alex nadal stała bez słowa, gapiąc się na nową osobę w naszej grupie.
- Cieszę się, że byłyście łaskawe w końcu przyjść. – odparł brunet
– Następnym razem nie będę czekał, tylko zacznę bez was – dodał wstając z
fotela, by udać się na drugi koniec Sali w celu podłączenia swojego telefonu do
głośników – I trening wam przepadnie. Zrozumiałyście?
Przyznam, ze trochę przeraził mnie jego niesamowicie
stanowczy ton. Bez słowa ruszyłam w stronę szatni, czyli dość dużych rozmiarów
parawanu, ciągnąc za sobą przyjaciółkę, która dopiero pod wpływem mojego dotyku
otrząsnęła się z transu.
- Co on tutaj robi? – zapytałam szeptem, w którym
niewątpliwie dało się wyczuć niepokój.
- Jezu Nat, jaki on jest hooot!
Przyznam, że nie takiej odpowiedzi oczekiwałam, no ale w
sumie czego innego mogłam się spodziewać po Alex.. Zawsze to samo.
Nie odpowiedziałam nic, tylko przewróciłam oczami. W sumie
bardzo często to robiłam. Mogłam nazwać to moim „nadzwyczajnym talentem”. Przebrałam się w swój strój taneczny
najszybciej jak tylko mogłam i wyszłam zza parawanu.
Harry stał w odległości kilku kroków, wyszukując
odpowiednich piosenek na dzisiejszy trening. Stał do mnie tyłem, co pozwoliło
mi przez następne kilkanaście sekund studiować jego perfekcyjnie wyrzeźbione ciało. Nie jeden raz oglądałam jego występy w
telewizji czy internecie i przyznam, że robiły na mnie ogromne wrażenie, ale oglądanie
pracy jego mięśni, nawet podczas zwykłego oddychania połączonego z delikatnym
bujaniem się w rytm puszczanej muzyki, sprawiały, że jeszcze bardziej go
podziwiałam. Nie mogłam nazwać go swoim idolem, ale niewątpliwie był kimś, komu
zawsze chciałam dorównać. Pomimo tego, że był facetem.
Kult podziwu
przerwała mi Alex, która szturchnęła mnie w ramię, kiedy wyszła z szatni, dając
mi tym samym do zrozumienia, żebym lepiej znalazła sobie miejsce na Sali.
Posłusznie poszłam w jej ślady, stając na jedynym wolnym kawałku parkietu. Czyli
na środku. Wszyscy zawsze unikali tego
miejsca, w zasadzie nawet bez poważniejszego powodu. Ja również nie pałałam do
niego większą sympatią , no ale cóż, teraz już
nie miałam wyboru.
-Tom poprosił mnie, żebym popracował nad waszą kondycją –
powiedział Styles stając centralnie naprzeciwko mnie. Tak, to właśnie sprawiło,
że jeszcze bardziej zmniejszyła się moja sympatia do miejsca, na którym aktualnie się znajdowałam. – Będę waszym trenerem przez cały ten rok. W każdy
wtorek. Radzę się nie spóźniać. – dodał patrząc na mnie znacząco, podkreślając jednocześnie
ostatnie dwa słowa swojej wypowiedzi.
Poczułam lekki ścisk w żołądku.. Gdyby na jego twarzy
pojawił się choćby cień uśmiechu, mogłabym uznać, że może być w miarę miłym
człowiekiem. Jednak jego mimika ukazywała jedynie skrajną powagę i stanowczość.
To dość dziwne, jak na 24-letniego chłopaka.
Zwężyłam usta, które w efekcie utworzyły cienką linię i
spojrzałam na w dół na swoje stopy, byleby tylko uniknąć wzroku mojego nowego trenera. Nogi automatycznie wykonały
jeden z ruchów tanecznych, gdzie czubki palców były skierowane do wewnątrz, a
ciężar ciała spoczywał na na palcach lewej nogi i prawej pięcie.
- Nie rób tak – usłyszałam ochrypły głos – bo robisz to źle.
Temperatura mojego ciała momentalnie podniosła się chyba o
kilka stopni. Wyprostowałam się więc, stając równiutko na stopach i zaprzestałam jakichkolwiek ruchów. Nie bałam się Harry’ego, ale wolałam nie podpaść mu już
pierwszego dnia.
Na moich ustach zagościł więc delikatny, lecz wymuszony
uśmiech. Moje oczy spotkały się ze wzrokiem trenera.
- Nie wiem czy na twoim miejscu bym się tak cieszył. –
powiedział – Z Tobą akurat będę miał treningi 2 razy w tygodniu. Podziękuj
Tomowi.
W odpowiedzi na jego słowa, połączone z szyderczym uśmiechem
, który najwidoczniej był specjalnością nie tylko Alex, trener
otrzymał tylko moje zdezorientowane, przerażone spojrzenie. Próba dowiedzenia
się dlaczego to właśnie ja miałam być
tym szczęśliwcem, została zaniechana przez nagłą, głośną muzykę.
One
Republic – If i lose myself
-NA PODŁOGE! BRZUSZKI! – usłyszałam rozkazujący krzyk
Stylesa.
Już teraz wiedziałam, że to będzie najdziwniejszy rok mojego
życia..
________________________________
Historia jest w pewnym procencie kawałkiem mojego życia.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :) xx
Czytasz ? SKOMENTUJ !
tt - @underharreh